Niebezpiecznie obfity lilak Karmiąc swym cieniem złotokapy Ocieka dżdżystością wieczora Później potęgą powodzi myśli Przekroczy ustanowione granice Więżące wszystką naturalność Wynikiem czego runie spisek Tajnych stowarzyszeń botanicznych A cała znana cywilizacja Uschnie albo zgnije